Mieszkańcy dwumiasta z pomocą ukraińskim dzieciom
– Żeby w schronie nie było nam zimno, rodzice uszyli poduszki na krzesła i pomalowali ściany na jasno, żeby nie było tak strasznie – mówi Vsevolod Osypov, 8-letni uczeń 2 klasy Szkoły Podstawowej nr 3 w ukraińskiej Szostce, miasta partnerskiego Słubic i Frankfurtu.
Poniżej rozmowa z chłopcem o tym, jak wygląda sytuacja w Szostce i informacje, jak można pomóc mieszkańcom Ukrainy.
– Jak wojna zmieniła Twoje życie i miasto, w którym mieszkasz?
– Wojna zmieniła wszystko. Teraz naszemu życiu towarzyszy ciągły dźwięk syren. Musieliśmy zniszczyć kilka mostów i dróg prowadzących do pobliskich miast. W naszym mieście jest ciemno z powodu zaciemnienia, więc wieczorem, jeśli muszę gdzieś iść, używam czołówki. Niektóre sklepy używają generatorów, ale one tak głośno szumią. Z powodu wojny ceny wzrosły. To przerażające, gdy w pobliżu słychać wybuchy. Boję się głośnych dźwięków, latem bałem się piorunów, bo myślałem, że to wybuch. A kiedy wyją syreny przeciwlotnicze, po mieście jeździ radiowóz, powiadamiając o zagrożeniu atakiem rakietowym, a jeszcze niedawno myślałem, że to dźwięk groźby wybuchu jądrowego. Tego właśnie boję się bardziej niż czegokolwiek innego. W naszym mieście jest teraz wielu wojskowych, wszyscy są bardzo fajni. Przyjaźnię się z nimi, ciężko pracują, więc zawsze staramy się pomagać siłom zbrojnym. Zbierałem puszki do robienia świeczek do okopów, oddawałem makulaturę, podarowałem swoje rysunki wojskowym.
– Czy możesz opisać swój typowy dzień? Czy chodzisz do szkoły? Czy masz zajęcia online czy offline? Co wolisz?
– Uwielbiam moją szkołę, uczę się w drugiej klasie. Mam wielu kolegów z klasy, niektórzy z nich wyjechali z Ukrainy. Czasami piszą, opowiadają jak im się wiedzie. Z powodu wojny chodzimy teraz do szkoły tylko trzy razy w tygodniu, ale czasami nauka nie odbywa się z powodu zagrożenia ostrzałem. W szkole mamy bardzo ładny schron przeciwbombowy. Kiedy mamy nalot, nauczyciel szybko zabiera nas do piwnicy. Żeby nie było nam zimno, rodzice uszyli poduszki na krzesła i pomalowali ściany na jasno, żeby nie było tak strasznie. Lubię spotykać się z kolegami z klasy, jesteśmy szczęśliwi, gdy się spotykamy. Nauka online jest bardzo trudna, gdy nie mamy prądu, nie mogę się połączyć. Internet nie działa bez światła i nie ma też Internetu mobilnego, nie ma połączenia, więc nauczyciel daje nam zadania do samodzielnej pracy. Ale to wszystko jest możliwe, jeśli nie ma syren, bo wtedy nie ma w ogóle nauki, trzeba iść do schronu przeciwbombowego.
– Jak teraz wygląda odrabianie lekcji? Co jest do tego potrzebne?
– Prace domowe najczęściej trzeba odrabiać bez światła, więc używam różnych latarek. Telefon podłączam do power banku, jeśli jest rozładowany i sprawdzam, co jest zadane. Podczas nalotu chowam się w korytarzu i tam się uczę. A kiedy nalot ustaje – jestem bardzo szczęśliwy.
– Czy jesteś w stanie uprawiać jakieś hobby? I jak spędzasz swój wolny czas podczas wojny?
– Odkąd zaczęła się wojna, przestałem trenować hokej, przez długi czas w ogóle nie widywałem się z kolegami. Czasami wychodziłem z mamą w ciągu dnia, jeśli nie było syren. Dopiero później, gdy trochę dostosowaliśmy się do wojny, zacząłem ponownie uczęszczać na hokej. Zapisałem się na treningi Jiu Jitsu, aby móc również bronić swojego domu przed agresorami. Dużo trudniejsze stały się spotkania z przyjaciółmi, nie możemy już spędzać wakacji nad rzeką, nie możemy spacerować po lesie, bo grozi to wpadnięciem na miny. Ostatniego lata planowaliśmy wyjazd nad morze, oszczędzałem na to pieniądze, ale Putin zrujnował wszystkie moje plany.
– O czym marzysz?
– Teraz czekam tylko na zwycięstwo! To jest teraz moje najważniejsze życzenie, pragnę naszego zwycięstwa bardziej niż czegokolwiek. Chcę, żeby wszyscy byli zdrowi, żeby nasi żołnierze wrócili żywi, żeby wszyscy byli szczęśliwi! A później pojadę z mamą nad morze, będziemy dużo podróżować i nie będziemy się już bać, a płakać będziemy tylko ze szczęścia.
Wywiad, na podstawie przesłanych przez nas pytań, w języku ukraińskim przeprowadziła Olena Kravchenko, córka burmistrzyni Szostki. Tłumaczenie na język angielski – Olena Kravchenko. Na język polski – Marta Rusek – Słubicko-Frankfurckie Centrum Kooperacji.
Fot. Olena Kravchenko
* Na początku marca do Szostki wyruszy z dwumiasta kolejny transport pomocy humanitarnej. Oprócz agregatów prądotwórczych, obecnie potrzebne są także lampy stołowe na baterie i to na nie m.in. zbieramy pieniądze. Wesprzyjmy mieszkańców Szostki w tych trudnych chwilach. Dajmy im trochę światła i ciepła.
Nie po raz pierwszy ruszamy z pomocą mieszkańcom Szostki. W grudniu trafiły tam agregatory prądu. Przekazano je m.in. do szpitala dziecięcego, do przychodni i do zakładu kanalizacji miejskiej.
Nadal chcemy pomagać. Zachęcamy do przyłączenia się do tej inicjatywy, bo szczególnie teraz, gdy jest zimno, bez prądu trudno żyć.
Darowizny można wpłacać na następujące konta:
Fundacja na rzecz Collegium Polonicum (wpłata w PLN)
77 1090 1115 0000 0001 5234 1164
IBAN PL77 1090 1115 0000 0001 5234 1164
BIC: WBKPPLPP
Tytuł przelewu: Darowizna na cele statutowe – Szostka
Osoby, które chcą otrzymać zaświadczenie o darowiźnie, proszone są o kontakt: sekretariat@fundacjacp.org.
Stadt Frankfurt (Oder) (wpłata w EUR)
IBAN: DE42 1705 5050 1700 1004 98
BIC: WELADED1LOS
Verwendungszweck: Spende Schostka
Osoby, które chcą otrzymać zaświadczenie o darowiźnie, proszone są o kontakt: kooperationszentrum@frankfurt-oder.de
Dziękujemy za każdą pomoc!
Na zdjęciach 8-letni Vsevolod Osypov